Nie oceniaj książki po okładce to porzekadło wszystkim dobrze znane, moje brzmi nie oceniaj książki po tytule.

piątek, 27 grudnia 2024

Wyłowione rozdział 6

Rozdział VI



Lokalizacja: Pasym i okolice.



We wtorkowy ranek pasymskim komisariacie odbywała się narada. Nie brakowało w niej stołecznych policjantów.

- Musimy zmienić strategię - jako pierwszy odezwał się Stodoła.

- No właśnie, tylko weź bądź jasnowidzem i przewidź gdzie i kiedy dojdzie do kolejnej zbrodni - słusznie zauważył Piórson.

- Moim zdaniem skupmy się na odszukaniu czarnego paska, przecież nie wyparował, gdzieś musi być - dorzucił komendant Kaczor.

- A może on już nie jest czarny tylko biały - zauważyła Ania K.

- Ludzie! skoncentrujmy się, przecież on nie zmienił się w transformersa - podniosła głos Hania.

- Mamy do hu…pana GPS i po tym go dorwiemy - wykazał się rozumem Kubson.

- No to do roboty, czekamy na ich ruch - zakończył dyskusję Adam Dobrzyński.

Kilka minut później zaprzyjaźniony informatyk podał współrzędne poszukiwanego przez funkcjonariuszy auta.

Tym razem nam się nie wywiną. - Natychmiast tam jedziemy

- zadecydował Stodoła.

Nadszedł czwartkowy ranek. Gangsterzy spotkali się u Zbyszka, by ruszyć do Marek po kolejną dziewczynę. Tym razem umówieni byli z Martyną.

Ta czekała na nich przy drodze.

- O już jest! - krzyknął zadowolony Zbyszek i od razu zatrzymał pojazd.

Krzychu otworzył drzwi i dziewczyna usiadła obok niego na tylnym siedzeniu.

- A dokąd mnie zabieracie? – zapytała.

- Do krainy wiecznego szczęścia - odparł Jacek.

- Daleko to? - zainteresowała się.

- Trzy godziny i będziemy na miejscu - rzucił boss.

Po dotarciu na miejsce Piotrek sklecił drewnianą skrzynię i ukrył ją w zaroślach. Wrócił do ekipy.

Tu gangsterzy kończyli zabawy z Martyną. Dziewczyna była posiniaczona, pokaleczona i ledwo żywa.

- Pomogę wam, dobra, ten tego, - zaproponował.

Za chwilę martwe ciało Martyny leżało w skrzyni na dnie jeziora.

- Chłopaki! ruchy, ruchy! samo się nie zrobi, zacieramy ślady i spier… - poganiał kumpli szef.

Upłynęło trochę czasu i żółty pasat mknął w kierunku stolicy.

Zadowoleni mężczyźni rozprawiali nad kolejnym porwaniem.



W tym samym czasie policjanci obserwowali na ekranie monitora kropkę, którą informatyk zauważył już wcześniej i polecił ją śledzić.

- O porusza się, widzicie, to mogą być oni - zauważył Adam Dobrzyński.

- Zaraz, zaraz, ale czemu ta kropka nie jest czarna? -zwrócił uwagę Kubson.

- No tak, teraz możemy ich szukać, przemalowali go - odezwała się Hania.

- Zmienili miejscówkę i dzień, niezłe cwaniaki - wtrącił Piórson.

- W tej chwili musimy całkowicie zmienić strategię. Zatem, podejmuję decyzję o wynajęcie helikoptera - zdecydował sam Kaczor.

- Dobry pomysł - pochwalił Stodoła.

- Śmigłowiec to tylko narzędzie. Proponuję użyć, doskonale spisujących się w takich celach, psów tropiących - rzuciła pomysł Anna.

- Dobrze gadasz. Jestem za - pochwalił koleżankę Kubson.

- Nic nie stoi na przeszkodzie, by skorzystać z obu pomysłów, są ok - stwierdził Piórson.

- Ja ogarniam helikopter, mam znajomości w Szczytnie, a kto z was załatwi psa - zapytał

Kazimierz Kaczor.

- Po psa możemy skoczyć do Szyman. Z pewnością nie odmówią, już dzwonię - wtrącił

Adam Dobrzyński.

- Marcin jedziesz na miejsce zdarzenia i szukasz śladów, podjął decyzję podinspektor,

- Chwileczkę, ale tam jest bardzo głęboko - odezwał się komisarz.

- Weźmiemy nurka, bez niego ani rusz - zakomenderował Marcin.

- Dobra - zgodził się Stodoła.

Za godzinę Marcin był nad brzegiem jeziora.

. Nurkowie namierzyli na dnie drewnianą skrzynię, a następnie z trudem ją wydobyli. Patolog z prokuratorem czekali już na miejscu

Te same ślady w tych samych miejscach nie mam wątpliwości, że to ci sami sprawcy skonstatował patomorfolog. Nic tu po nas, działajcie i aby to był ostatni przypadek pożegnała się ekipa śledcza.

Jednocześnie pozostali policjanci przebijali się przez gałęzie drzew idąc za psim przewodnikiem

Kilka godzin później dzięki owczarkowi niemieckiemu byli na tropie zwyrodnialców.

Trop zaprowadził ich na polanę i tam się urwał.

- Szukaj! Szukaj! dobry pies -zachęcał Kubson.

Lecz owczarek z nosem przy ziemi kręcił się w kółko.

-E! patrzcie! widzicie tu są wgniecenia. Moim zdaniem podobne zostawia pasat. -

- Ale ty masz oko – pochwaliła Kubę Ania.

- W jakim kierunku mogli pojechać? - zastanawiała się Hania.

Na Olsztyn tam prowadzą ślady, zatem jedźmy do Olsztyna podjął decyzję podkomisarz.

Będąc w Olsztynie odwiedzili szrot. Właściciel żywo zainteresował się sprawą i dał im wizytówkę z numerem telefonu swojego kumpla.

- Zadzwońcie do niego, on ma znajomości w wielu warsztatach , na bank ktoś coś widział.-

- Dzięki za info - pożegnali się policjanci.

piątek, 20 grudnia 2024

Wyłowione rozdział 5

 

- To my jedziemy na plażę, zastawiamy sidła i wracamy do bazy - komenderował Piórson.

- Gdy ktoś zauważy jakiś podejrzany ruch od razu uruchamia całą machinę – dorzucił.

Potem na stołówce, przy obiedzie ustalimy resztę szczegółów-



Rozdział V



Lokalizacja: Pasym i okolice c. d.



Nastał deszczowy poranek. Był to siódmy dzień po drugim morderstwie.

Wszystko wskazywało na kolejną tragedię.

Połączone ekipy policyjne oczekiwały w ukryciu na pojawienie się podejrzanego samochodu.

Tymczasem czarny auto pojechało dwa kilometry dalej.

Tam bandyci dokonali zbiorowego gwałtu. Tym razem ich ofiarą była Marlena. Tak jak poprzednio ciało dziewczyny osiadło na dnie jeziora w drewnianej skrzyni.

- Mamy tydzień wolnego - oświadczył boss Zbyszek.

- Jedziemy do bazy - odezwał się Krzychu.

- Dobra, spadamy stąd, żeby nas nie namierzyli - wtrącił Jacek.

- To cała, ten tego, naprzód - rzucił Piotr.

- Sprawdźmy, czy nie zostawiliśmy śladów naszej obecności - rozkazał Zbyszek.

- Jest czysto, możemy wiać - krzyknął Krzychu wskakując do odpalonego auta.

Kilka minut i byli daleko.

Tymczasem policjanci penetrowali teren powiększając krąg poszukiwań, ponieważ w poprzednim miejscu było czysto.

Poszukiwania dały pozytywny efekt. Natrafili na kolejną skrzynię wewnątrz, której znajdowało się zmasakrowane ciało dziewczyny.

- Znów nas przechytrzyli te skur…syny - zirytował się Stodoła.

- Ale z nas ślepaki, musieli tędy przejeżdżać - wtrącił Piórson.

- Przejrzyjmy cały monitoring, być może trafimy na jakieś poszlaki - zaproponowała Anna K.

- Tak, masz rację -

Chwilę później cała załoga oglądała taśmę z nagraniami.

- O! widzicie, jest, czarny pasek Widzę fragmenty tablicy rejestracyjnej - krzyknęła Hania.

- Powiększ, to może nam się uda rozszyfrować numery - dodała.

- Weź to wyostrz, wydaje mi się, że widzę trzy cyfry, chyba są to 8 3 3 to jest końcówka rejestracji - powiedział Adam Dobrzyński.

- Piórson, zobacz ty masz najlepsze oko z nas wszystkich - dorzucił Dobry.

- Coś widzę, WJ 60833. Mamy ich, już nam nie zwieją - ucieszył się Marcin.

W tej chwili komendant Kaczor zaczął nadawać przez radio:

- Poszukujemy czarnego VW passata o numerach WJ 60833. Zatrzymać go natychmiast. Każda info

jest na wagę złota, jesteśmy na nasłuchu - zakończył komendant.



Jednocześnie gdy policjanci usiłowali wpaść na trop zabójców ci oblegali leśną polanę. Zastanawiali się co dalej.

- Najwyższa pora na zmianę całego schematu działania - odezwał się Zbyszek.

- Dobra, przede wszystkim musimy zmienić furmankę, albo skombinować inne tablice i jeszcze bym go pokrył kolorową folią - zaproponował Jacek.

- Ok! dobrze, tylko skąd wziąć następne auto, pomysł z ofoliowaniem i zmianą blach wydaje mi się dobry - pochwalił kolegę Zbyszek.

- Mamy niecały tydzień, niech wszyscy myślą - odezwał się Krzychu.

- Idę o zakład, ten tego, że oni już się do naszego planu przyzwyczaili. Więc bym zrobił, ten tego, tak żeby wykiwać psy to trzeba działać o jeden dzień później, a innym razem dzień wcześniej. Jest tego zakończył

Tak Piotrek ma rację najlepiej zmieńmy jezioro albo chociaż brzeg możemy spróbować od Energopolu zaproponował Jacek.

Dobry pomysł pochwalił kompanów Zbyszek.

To ostatecznie jak robimy zaczął niecierpliwić się Krzychu.

Według mnie na nową furkę nas nie stać. Z foliowaniem i ze zmianą tablic byśmy dali radę

No to jazda chłopaki, jedziemy do Olsztyna Tam owiniemy naszą bryczkę i ktoś z nas podprowadzi jakieś blachy. Podjął decyzję boss.

Minęło kilka godzin i czarny pasat był żółtym VW z lokalnymi blachami.

- Jesteśmy tera nie do rozpoznania, mogą nam naskoczyć - uśmiechnął się Zbychu.

Jeszcze tego dnia byli w Warszawie. Tu w mieszkaniu Krzyśka, siedzieli nad mapą zastanawiając się kiedy zajmą się kolejną laską i gdzie ją ostatecznie zwodują.

- Według mnie, stary ma rację, zmieńmy miejsce i czas - odezwał się Jacek.

- Mnie pasi, proponuję drugą stronę jeziora, w tamtym miejscu woda jest dużo głębsza –

dodał Krzychu.

- Odnośnie dnia robiliśmy to zawsze w sobotę, zatem niech to będzie czwartek.

To jesteśmy ugadani. Spotykamy się u mnie na chacie w czwartek jak kogut zapieje –

podjął decyzję Zbyszek.

piątek, 6 grudnia 2024

Wyłowione rozdział 4

 

- To ja dzwonię po techników, a wy zabezpieczajcie teren - odezwał się Kubson.

- Dobra, dobra, a kto wezwie prokuratora

- wszedł mu w słowo Piórson.

-Już go poinformowałem - dorzucił komendant Kaczor.

W takim razie czekamy na prokuratora i patologa, a potem zapraszam na obiad, ja stawiam.

No, a Jutro rano widzimy się o dziewiątej u mnie w gabinecie - zakończył tyradę komendant..

- W porządku przytaknęli tamci.



Rozdział IV



Lokalizacja Pasym i okolice.



Od opisanych wydarzeń minęło kilka dni. Dzięki badaniom daktyloskopijnym zidentyfikowano

odciski palców tych samych morderców co przedtem. Na dodatek patolog stwierdził podobne obrażenia co u poprzedniej dziewczyny.

Zaś traseolog podał rozmiary butów bandziorów, markę oraz zużycie bieżnika obuwia.

Niestety kierunku, w którym odjechał podejrzany samochód nie udało się określić, gdyż na oponach miał specjalne nakładki nie pozostawiające śladów bieżnika.

Połączone ekipy śledcze zgodnie z planem spotkały się u patologa, by omówić przebieg wydarzeń, który doprowadził do zgonów obydwu kobiet.

- Moim zdaniem mogło być tak: - zaczął patomorfolog.

- najpierw każda z dziewcząt została uprowadzona, a następnie spętana, o czym świadczą ślady na rękach i nogach. Później wewnątrz samochodu odurzona metaefedrylonem.

Po czym w mękach przewieziona w ciasnym bagażniku, co potwierdzają otarcia i liczne oparzenia skóry.

Od pierwszego morderstwa do drugiego minął tydzień - analizował medyk, co potwierdza stopień rozkładu ciał. Na to samo wskazują plamy opadowe - kontynuował.

Rigor mortis dowodzi, że do zgonu doszło w obydwu przypadkach o podobnej godzinie.

Według moich obliczeń do następnego mordu dojdzie po upływie tygodnia od poprzedniego.

Do was należy żeby zapobiec kolejnej tragedii . Musicie opracować plan działania i wyjść chuliganom naprzeciw dorwać ich na gorącym uczynku.

Kto ma jakiś pomysł, czekam na propozycje - zwrócił się do kolegów Piórson.

- Załóżmy punkt obserwacyjny, ustawmy tam kilka kamer z dobrymi mikrofonami. Będziemy po kolei śledzić na kompie co się tam dzieje - złożył propozycję Stodoła.

- Ja dodatkowo ukryję się za krzakami - jako pierwszy zaoferował Kubson.

- Ja ciebie zmienię - odezwał się Adam Dobrzyński.

- Dzielimy się na trzy ekipy. W pierwszej będzie Dobry z Kubsonem. W następnej umieściłbym Stodołę i Hannę. W ostatniej Kaczora i Ankę.- podjął decyzję Piórson.

- No właśnie Marcin dobrze gada - oznajmił Stodoła.

- To my jedziemy na plażę, zastawiamy sidła i wracamy do bazy - komenderował Piórson.

- Gdy ktoś zauważy jakiś podejrzany ruch od razu uruchamia całą machinę – dorzucił.

Potem na stołówce, przy obiedzie ustalimy resztę szczegółów-