Nie oceniaj książki po okładce to porzekadło wszystkim dobrze znane, moje brzmi nie oceniaj książki po tytule.

piątek, 25 października 2024

Wyłowione - rozdział 1

 




Rozdział I



Lokalizacja: Warszawa.



- Mamy nowe zgłoszenie - powiedziała aspirant Hanna K. do podinspektora Stodoły.

- A co się stało? - zainteresował się wyższy stopniem.

- Na Mazurach wyłowiono martwą kobietę, a u nas jakiś młody mężczyzna zgłosił

 zaginięcie swojej dziewczyny. Podejrzewam, że to się spina - dodała.

- Na razie to nie nasz problem - odparł Stodoła. 

- Może się okazać nasz, bo mają trudności z identyfikacją i rozesłali zdjęcia po całym kraju.

Musimy sprawdzić wszystkie zaginione młode kobiety w stolicy - kontynuowała.

- Zrobimy tak jak mówisz. Porównamy fotografie z naszymi zaginionymi i ustalimy co

 dalej. 

- Zajmij się tym dzisiaj, a Jutro rano spotykamy się u mnie. Chciałbym także tu widzieć

 komisarza

 Piórsona - wydał polecenie podinspektor.

Następnego dnia spotkali się: podinspektor Paweł Stodoła, komisarz Marcin Piórson,

 podkomisarz

 Jakub G, zwany Kubsonem, aspirant Hanna K. i posterunkowa Anna K. : aby omówić plan

 działania.

- Pani aspirant, ile mamy zaginionych kobiet na naszym terenie? - zapytał Paweł Stodoła.

- Możemy mówić o dwudziestu dwóch kobietach, tyle mi się udało znaleźć. Lecz

 pasujących do zdjęć

 są trzy.

- Co wiemy o wyłowionej kobiecie? Spytał komisarz Piórson.

Ma około 25lat szczupłą  sylwetkę ,

prawie 170 cm wzrostu i waży 55 kilogramów, ciemne długie włosy, oczy niebieskie,

 pieprzyk na lewym policzku, na pośladku tatuaż komara zdała relację policjantka.

Czy ma jakieś widoczne obrażenia? Dopytywał Stodoła.

Siniaki na całym ciele, ślady duszenia i poranione krocze. Według prokuratora została

 zgwałcona..

Jedziemy wszyscy na Mazury.

- Ty Piórson dowodzisz przeprowadzamy śledztwo, wydał polecenie przełożony. Każdego

 dnia zdajecie mi raport, - zrozumiano!

- Wolałbym jechać sam - zaprotestował Marcin .

- Nie, jedziemy razem - rozkazał nie znoszącym sprzeciwu tonem Paweł Stodoła.

Jeszcze tego samego dnia na komisariat zgłosił się narzeczony jednej z zaginionych kobiet.

Bez trudu rozpoznał na przedstawionym mu zdjęciu swoją ukochaną.

- Tak, to z pewnością ona, moja Magda.

Co ona tam robiła na tych Mazurach? Nigdy nie dała się namówić na wyjazd nad jeziora.

Ostatnio miała sesję zdjęciową nad morzem. Wybieraliśmy się tam razem, ale dostałem

 dobrze płatne zlecenie więc pojechała sama .

- Kiedy ostatni raz się kontaktowaliście? - zapytała Anna K.

- Hmm, chyba przedwczoraj, tak przedwczoraj popołudniu.

- O czym rozmawialiście, czy była zdenerwowana? - dopytywała funkcjonariuszka.

- O podróży, o cenie paliw i o mającej się odbyć sesji fotograficznej. Madzia była

 wyluzowana.

Nic nie wskazywało na to że wydarzy się coś tragicznego, to musiało stać się później .

 Relacjonował pytany.

 - Bardzo panu współczuję, z pewnością to dla pana niewyobrażalna trauma. Jedyne co

 mogę zaproponować to wsparcie naszego policyjnego psychologa - dodała Anna K.

- Dziękuję, poradzę sobie sam .

- W takim razie będziemy pana informować o przebiegu dochodzenia. Tymczasem to tyle co

 wiemy.

piątek, 18 października 2024

Wyłowione

 

Wyłowione



Dedykacja: Tę powieść dedykuję moim najukochańszym na świecie rodzicom przyjaciołom z Leonarda oraz terapeutom i asystentkom

Prolog

Gdzieś na Mazurach na jeziorze Kalwa Wielka wędkarz koło sześćdziesiątki łowił ryby z plastikowej

 łódki zacumowanej w zaroślach. Polował na szczupaka. Na prawie łysej głowie miał czapkę

z daszkiem, na nosie okulary, na grzbiecie wędkarską kamizelkę z wieloma kieszonkami, granatowe

 jeansy i ciemnozielone kalosze. zauważył w wodzie dużą drewnianą skrzynię. Podpłynął do niej, wyjął

 komórkę i sfotografował znalezisko.

Po czym zadzwonił na numer 112 informując służby o swoim odkryciu. Na miejsce przybyli policja

i straż pożarna. Policjanci Ogrodzili teren żółtą taśmą, a strażacy przystąpili do wyławiania skrzyni.

Ta okazała się być bardzo ciężka, więc użyto wyciągarki strażackiej.

- Otwieramy na miejscu? - zapytał zaciekawiony jeden ze strażaków.

- To otwórzmy! - zdecydowali policjanci.

Po chwili skrzynia stała otworem. Na jej dnie leżała rozebrana, martwa, młoda kobieta.

- Dzwońcie po prokuratora i patologa sądowego, wszyscy zostajemy do ich przyjazdu.

Niech nikt nic nie dotyka. -

- A pana proszę o pokazanie dokumentu tożsamości - zwrócił się do wędkarza któryś z mundurowych.

- Ja tylko łowiłem ryby - wyjąkał mężczyzna.

- Nalegam, proszę o dokument.

- Mam przy sobie kartę wędkarską, czy wystarczy? -

- Tak. Może być - odparł policjant biorąc kartę do ręki.

- Hm, Waldemar Krzysztof P. Za chwilę spiszemy pana zeznania i później pan będzie wolny -

- A przy okazji to na jaką rybę pan się zasadza? -

- Na szczupaka, tu nieźle biorą zwłaszcza w tych szuwarach. -

- To ja się zwijam, żeby nie przeszkadzać - powiedział wędkarz.