Mechanizm kobiety jest bardzo skomplikowany. Spokojnie Marcin, wszystko będzie dobrze, Ewelina odnajdzie się. Mam namiary na dobrego detektywa, ma na imię Robert.
- To dawaj - odparł Marcin.
Rozdział drugi
Ewelina przebudziła się w samolocie lecącym do Brazylii. Rezerwację zrobiła przez internet w swoim telefonie, po czym usunęła ślady korespondencji z biurem podróży. Zrobiła to tydzień przed ostatnim kontaktem z Marcinem. Zostały jej jeszcze dwie godziny lotu. Dziewczyna z bijącym sercem oczekiwała na lądowanie. Na miejscu w wynajętym hotelowym pokoju czekało na nią przebranie składające się z blond peruki, czerwonej spódnicy w kwiaty i czarnych szpilek. Naturalnym kolorem jej włosów był ciemny kasztan zaś na co dzień nosiła jeansy oraz adidasy. W zamówionym przebraniu miała być nie do rozpoznania. Oprócz tego czekała ją wizyta w ambasadzie gdzie zamówiła sobie dowód na nazwisko Sara Wieszkowic. Wtem zobaczyła nad sobą stojącego, przystojnego, opalonego mężczyznę w ciemnych okularach, jeansach oraz koszuli z krótkim rękawem.
- Dzień dobry, pozwoli Pani, że będę jej towarzyszył,
- Zaproponował Ewelinie.
Dziewczyna natychmiast podniosła wzrok i zobaczyła barczystego bruneta. Przedstawili się sobie.
- Mam na imię Robert, gdzie jest Twój cel podróży?- spytał.
- Jestem Ewelina, lecę do Brasíli. - odparła.
Opowiedziała mu całą swoją historię.
- Brzmi interesująco podsumował mężczyzna, masz ochotę na kieliszek? - zaproponował.
- Możemy się napić. - zgodziła się.
-Pozwolisz, że będę twoim ochroniarzem i dostarczę Cię bezpiecznie do celu podróży.
Marcin dał mi za to zlecenie kupę forsy, ale ja zrobię z tego inny pożytek. Pomyślał z zadowoleniem Robert.
Samolot leciał dalej, a na jego pokładzie siedział niedoszły porywacz. Z tego Roberta to jakiś niezły cwaniak. Dało jej to do myślenia.
- A na czyje zlecenie działasz? - spytała.
- Działam na zlecenie top secret - odpowiedział bez wahania.
Ewelina zaniepokoiła się. Coś nie dawało jej jednak spokoju.
"Kto ci za to zapłacił” - myślała w duchu. Samolot zbliżał się do lotniska w Brazylii, a Ewelina poprawiała sobie makijaż. „Podejrzany ten typ, trudno będzie przed nim umknąć. Muszę jakoś uciec.” - myślała.
Ruszyła w stronę toalety. Schowała się tam.
Stewardessa podeszła do Roberta,
-Gdzie jest Pani, która siedziała obok Pana? - spytała.
- Przed chwilą poszła w kierunku toalety. Jak wróci powinienem jej coś przekazać?
- Tak, proszę powiedzieć że teraz powinna siedzieć na swoim miejscu w czasie lądowania.
- Za chwilę wróci - Uspokoił stewardessę mężczyzna.
Ale po Ewelinie nie było ani śladu.
- Czy ta torba należy do tej Pani? - spytała stewardessa
- Chyba tak, ale nie jestem pewny.
- Wygląda na tanią i pustą- odparła.
Tymczasem Ewelina wyszła z toalety i chyłkiem przeszła na drugą stronę samolotu.
Gdy maszyna zaczęła podchodzić do lądowania, kobieta ze zniecierpliwieniem nerwowo co i rusz spoglądała przez okienko i za siebie, w kierunku swojego poprzedniego miejsca. „Prosimy o zapięcie pasów” padł komunikat w kilku językach. Podczas lądowania zablokowało się podwozie. Samolot zamiast wylądować wzniósł się do góry. Po chwili z pod brzucha samolotu ukazał się płomień. „Ocho, chyba mamy poważną awarię i jest za mało paliwa żeby wznowić lot, a po drugie płoniemy.” pomyślał kapitan. Ostatecznie statek powietrzny wylądował na brzegu oceanu skąd się nigdy nie wzniósł. Natychmiast zapanowała panika. Ewelina korzystając z zamieszania opuściła samolot, zeskakując na ratunkową poduszkę razem z innymi pasażerami. Wszyscy mieli wiele szczęścia, gdyż w chwilę po tym jak ostatnia osoba opuściła pokład, maszynę pochłonęły języki ognia.